A serca mają z kamienia. W uścisku oficerów bezpieki PRL

Już od 30 lat nie ma Polski Ludowej (w skrócie PRL) i coraz mniej Polaków pamięta system władzy, którego istotą było upodlenie człowieka, pozbawienie go marzeń. A jednak ten PRL o wielu z nas, zwłaszcza o tych aktywnych w życiu publicznym, nie zapomniał. Jego funkcjonariusze, oficerowie służb specjalnych, którzy serca mają z kamienia, a na karku dziś przynajmniej sześć krzyżyków, od czasu do czasu wyciągają ze swoich archiwów i puszczają w obieg teczki. A dokładniej - pewne dokumenty przechowywane w tych teczkach, np. zobowiązania do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa lub pokwitowania odbioru pieniędzy za informacje o kolegach z pracy, znajomych, a nawet o rodzinie. W swojej książce świetny znawca służb specjalnych PRL płk H. Piecuch ukazuje środowisko i struktury, w których powstawały teczki, objaśnia, jakie były rodzaje teczek, w jakim celu je tworzono, gdzie się one znajdowały - i co się z większą częścią z nich stało. We wstępie P. Burchard pisze, że celem autora było: Aby nikt już sobie nie wyobrażał, że pokwitowanie odbioru prawa jazdy było powodem założenia teczki. W tym miejscu natychmiast nasuwa się pytanie: dlaczego nadal, 30 lat po upadku komunizmu, uścisk oficerów bezpieki PRL tylko nieznacznie zelżał Odpowiedź H.

gloria24.pl