Tempo di Roma

<p>„Jeśli wybierasz się do Rzymu, najważniejszą i bezwzględną regułą winna być lektura Tempo di Roma”</p><p></p><p><b>„Tempo di Roma” to jedna z tych powieści, w których miasto nie jest tylko tłem, ale jedną z postaci, bohaterem równoprawnym z ludźmi, a może nawet od nich ważniejszym.</b></p><p></p><p> Bywają książki, które, choć może nie zdobędą szerokiej popularności, szybko stają się ulubioną lekturą kręgu wtajemniczonych. Przekazywane z rąk do rąk, stopniowo krąg ten poszerzają, a ich znajomość służy za znak rozpoznawczy ukrytej wspólnoty, pozwala nawiązać nić porozumienia z kimś zupełnie obcym. Taki właśnie los wróżę nieznanej dotąd u nas powieści belgijskiego pisarza.</p><p></p><p> Co powiedziawszy, podkreślić trzeba, że powieść „Tempo di Roma” bestsellerem, owszem, była. Wydana w 1957 roku, przyniosła Alexisowi Curversowi (1906–1992) sukces, kilka nagród, przekłady na inne języki i uważana jest za najważniejsze dzieło w jego dorobku. Sześć lat później zekranizował ją Denys de La Patelliere, z udziałem Charles’a Aznavoura, Arletty (sławnej dzięki filmom Marcela Carné) i Gregora von Rezzori, aktora i pisarza („Gronostaj z Czernopola”).</p><p></p><p>[…]</p><p></p><p> Narrator książki, młody człowiek bez pieniędzy i z bagażem wojennych przeżyć (był wśród nich pobyt w obozie jenieckim pod Szczecinem), pochodzący z nienazwanego francuskojęzycznego miasta na północy, trafia do Włoch, do Mediolanu. Stamtąd, trochę przypadkiem, wyjeżdża do Rzymu; impulsem jest właśnie wspomniany obraz, który właścicielce, zaprzyjaźnionej z narratorem markizie Mandriolino, podarował podobno sam Mussolini. Zaczyna się melancholijna komedia, podszyta chwilami dramatem, odgrywana na wielkiej scenie Miasta.</p><p></p><p> Pojawiają się na niej postacie najróżniejszego autoramentu, od drobnych złodziejaszków po angielskiego arystokratę, rzymską hrabinę i pewnego biskupa in partibus infidelium, od reemigranta, który powrócił z belgijskiej kopalni z połamanymi nogami oraz żoną-prostytutką i workiem pełnym rupieci z zamkniętego burdelu, po ambasadora Stanów Zjednoczonych i jego angielską żonę. Ściąga też z Mediolanu markiza Mandriolino z młodym kochankiem imieniem Orfeo. Owładnięta ideą stworzenia zakonu, który zająłby się, śladem Franciszka z Asyżu, prawami naszych Braci Mniejszych, pragnie do niej przekonać swego kuzyna Eugeniusza – czyli Eugeniusza Pacellego, papieża Piusa XII. Niezrównany jest fragment, w którym relacjonuje swoje plany, a jej słowa przerywane są co chwila, niby w operze komicznej, komentarzami biskupa i... papugi, wszystko zaś rozgrywa się w niemal nierzeczywistej, teatralnej scenerii barokowego placu Sant’Ignazio.</p><p></p><p> Narrator, choć w Rzymie po raz pierwszy, dzięki wcześniejszym studiom szybko zaczyna sobie radzić jako przewodnik zagranicznych gości. Wykonuje tę pracę oczywiście nielegalnie, co rychło ściąga nań kłopoty. Zakochuje się w młodej i pięknej Ge...

Legimi.pl