Odczuć Obecność, a nie widzieć i rozumować. Spotkać Boga żywego, Boga, który dotyka. Doświadczyć Światło, które czujesz, które obejmuje. Uwierzyć w Raj, który jest radością nie do opisania. Doświadczanie takiej Obecności rejestrują próby utrwalenia duchowej drogi, którą podążam od wielu lat. Widoczne są na niej zmagania nie tylko z wiarą i rozumem podyktowane moim uwikłaniem w świat, ale i z drogami, po których kroczyli Święci na spotkanie z Bogiem. Decydującym powodem uporządkowania moich przemyśleń było wydarzenie z 6 czerwca 2008 roku. Podczas zabiegu na sercu, przy częściowym znieczuleniu, a więc byciu przytomną, rejestrowałam jego przebieg, który w pewnym momencie uległ zakłóceniu. Szybkie polecenia chirurga i nerwowa krzątanina instrumentariuszek uzmysłowiły mi, że zabieg może się nie udać. Nie opanował mnie strach, lecz, odwrotnie - spokój i pogodzenie się z tym, że mogę umrzeć. Wówczas też doznałam widzenia całego mojego życia w postaci jednej wielkiej łzy. Ono się w nią jakby skropliło, skondensowało. Zaczęłam się modlić, odmawiać koronkę do Bożego Miłosierdzia wpatrując się w krzyż wiszący nad drzwiami sali operacyjnej. Po pewnej chwili usłyszałam głos operującego: „Teraz może pani po raz trzeci zmówić koronkę. Zapytałam: „A skąd pan wie, że ją odmawiam . „Bo odmawiam ją razem z panią - odpowiedział.
gloria24.pl