Winda

<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;"><span style="font-size: 12.0pt; font-family: 'Times New Roman','serif';">Gospodyni domowa i facet z korporacji, dżentelmen ze Lwowa i dwoje wieśniak&oacute;w m&oacute;wiących gwarą, doktorantka i makijażystka, Żyd i Japonka z przeszłością gejszy, zakompleksiona psycholożka, niedoszła zakonnica i ginekolog z prywatną praktyką. I tak &ndash; arbitralnie, ale nieprzypadkowo &ndash; dobrane grono os&oacute;b zaczyna żyć własnym życiem; i, co paradoksalne, grupa nie rozpada się, nie pulsuje konfliktami. Staje się wsp&oacute;lnotą. A zbliża tych ludzi do siebie tyleż tytułowa winda, z kt&oacute;rej muszą korzystać, mieszkając w dziesięciopiętrowym bloku we Wrocławiu, co zastosowana w książce perspektywa autorska. Każdy z bohater&oacute;w jest oglądany wielokrotnie &ndash; od środka i z zewnątrz, ze wsp&oacute;łczuciem i humorem, z prawem do słabości i ambitnych marzeń, każdy ma szansę na wspomnienia i nasycenie języka charakterystycznymi dla siebie pojęciami i emocjami. W efekcie&nbsp; winda w tej opowieści to nie tylko &oacute;w bezduszny mechanizm. To też rodzące się między ludźmi więzi, dzięki kt&oacute;rym obcy zamieniają się w swoich, a dziwne na pierwszy rzut oka indywidua w indywidualności &ndash; osoby z nadzieją na szczęście i spełnienie.</span></p> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;"><strong><span style="font-size: 12.0pt; font-weight: normal;">&nbsp;</span></strong><span style="font-size: 12.0pt; font-family: 'Times New Roman','serif';">&nbsp;</span></p> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;"><strong><span style="font-size: 12.0pt; font-family: 'Times New Roman','serif';">Autorka o książce</span></strong><span style="font-size: 12.0pt; font-family: 'Times New Roman','serif';">:</span></p> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;"><span style="font-size: 12.0pt; font-family: 'Times New Roman','serif';">Stanisław Dr&oacute;żdż,&nbsp; kaligramy Vaclava Havla&nbsp; i Koji Kamoji byli inspiracją podczas pisania &bdquo;Windy&rdquo;. To, że Kamoji łączy inspiracje kulturą japońską i polską, jest już jego znakiem rozpoznawczym na świecie. Ale na mnie ogromne wrażenie zrobiła wystawa &bdquo;Wiecz&oacute;r &ndash; ł&oacute;dki z trzciny&rdquo; (Galeria Starmach, 2006), gdzie wprowadził dwa utwory muzyczne: japoński i klezmerski. A przecież galeria to dawna bożnica. W efekcie wytworzyła się nowa jakość &ndash; z pogranicza dw&oacute;ch kultur. &bdquo;Chciałem stworzyć jednolity klimat z czas&oacute;w mojej przeszłości, ale też z czas&oacute;w, gdy ta galeria była domem modlitwy. Chciałem odrębne światy połączyć ze sobą&rdquo; &ndash; wyjaśniał. Ta wystawa musiała we mnie mocno tkwić, bo wprawdzie kiedy tworzyłam postaci Elego i Ai,&nbsp; nie myślałam o Kamojim, ale gdy już rozdziały skończyłam, w głowie miałam ciągle ten żydowski śpiew i japoński flet.</span></p> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;"><span style="font-size: 12...

Legimi.pl