<p>Przenieśmy się do roku 1670. Przed ołtarzem stoją najgorszy król w historii Polski Michał Korybut Wiśniowiecki i jego małżonka Eleonora Habsburżanka. Lada moment po ceremonii rozpocznie się największa popijawa w historii Polski…. </p> <p>Tymczasem władcę odwiedzają dwaj szlachcice - jego wyborcy, bo w Rzeczypospolitej to szlachta obiera królów - a przy tym wielcy pijanice. Opowiadają o czasach, w których przyszło im żyć i pić. Alkohol sprawia, że rozmowa jest wyjątkowo szczera, a uczestnicy nie gryzą się w język... Dowiadujemy się, że do pracy szlachetnie urodzeni mieli sługi i chłopów. Sami zaś skupiali się na hucznych biesiadach, na których wódka, piwo, wino i miód pitny lały się strumieniami. Czasami wyjeżdżali też na sejmy i sejmiki i przy okazji spotykali się z prostytutkami. Gdy te „podstawowe” potrzeby były zaspokojone, sądzili się - z każdym o wszystko - albo wszczynali burdy lub pojedynkowali się. Byleby tylko ich racja i honor zatriumfowały.</p> <p>Jaka była naprawdę polska szlachta? Dlaczego ichmościowie uderzali głową o posadzkę? Ile potrafili wypić i czemu na biesiadę zabierali ze sobą testament? I jak na to wszystko zapatrywał się król? Niski, gruby, kochający jeść, a do tego skrywający łysinę pod niezliczoną kolekcją peruk? Niech ten dialog będzie dowodem, że najlepsze skecze pisze życie!</p>
Legimi.pl
<p>Artur Baniewicz, Gdzie księżniczek brak cnotliwych, czyli sagi o czarokrążcy księga siódma, traktująca o strasznych przygodach Debrena i jego ukochanej Lendy, wojowniczki w magiczny pas cnoty zakutej,</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">supernowa, Warszawa 2016</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"> </p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Tę klątwę rzucił prawdziwy fachowiec.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Te góry omijają wiedźmini, inkwizytorzy i błędni rycerze.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Tym kobietom od wieków nikt nie zdołał pomóc.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"> </p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Debren przekroczył granicę morvacką w złym miejscu i czasie. Szaleje śnieżyca, Lenda choruje, a Zbrhlowi kończy się piwo. Po bezludnej puszczy grasują wilkołaki, niebem władają stwory jak z sennego koszmaru, w pobliskiej osadzie panoszy się sołtys demokrata. Nocleg w leśnej oberży wydaje się rozsądnym wyjściem. Ale nad rodem oberżystek ciąży okrutna klątwa. Piękna Petunka i jej goście mają znikome szanse doczekać świtu.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Musieliby przetrwać oblężenie i pokonać bestię, która zmasakrowała setki żołnierzy i żądnych łupu najemników.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Musieliby rozwikłać zagadkę pewnego gwałtu sprzed dwóch stuleci.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Musieliby pokochać - i poświęcić tę miłość.</p> <p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">Musieliby spotkać cnotliwą księżniczkę...</p> <p class="MsoNormal">Cykl o Debrenie zdobył sobie zasłużoną popularność jako wspaniała literatura fantasy, pełna przezabawnych aluzji i skojarzeń ze światem realnym. Debren z Dumayki przedstawia się jako magun, czyli „mag uniwersytecki” lub też „mag uczon naukowo”. Jego świat właśnie wyzwolił się z okowów skorumpowanej demokracji i po burzliwej Jesieni Królów przywrócił jedynie słuszny ustrój feudalny. W swoich wędrówkach Debren musi się zmierzyć z gryfami, ursoludami i niezwykle pyskatą papugą, przełamać prastarą klątwę, a przy tym jeszcze zarobić na życie i ocalić ukochaną przed losem gorszym od śmierci.</p> <p class="MsoNormal"> </p> <p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt;">Magia, miłość i morderstwo.</span></p> <p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt;">Czytaj o czarokrążcy!</span></p> <p class="MsoNormal"> </p> <p class="MsoNormal"> </p>
Legimi.pl
<p>Wiek XXIII naszej ery. Cała Ziemia jest zjednoczona i żyje według praw Unii Planet, grupującej społeczeństwa najróżniejszych ras.</p> <p>Cała? Niekoniecznie.</p> <p>Jedno małe państwo wciąż opiera się dyktatowi powszechnej szczęśliwości i manifestuje to, budując własnym kosztem statek gwiezdny HERMASZ, obsadzony wziętą z łapanki załogą, śmiało zmierzający tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden Polak.</p> <p>Gdy dowództwo Gwiazdowej Armady napotyka poważne problemy, mówi o tym kapitan polskiego statku, dodając uczciwie, że zadanie jest śmiertelnie niebezpieczne lub zgoła niewykonalne.</p> <p>W odpowiedzi słyszy: „Tak? To potrzymajcie mi piwo”.</p> <p>Bohaterowie… Czyż trzeba ich przedstawiać?</p> <p>To ja. Ty. Każdy z nas.</p> <p>„Pobiliśmy się z Patrickiem, który z nas jako pierwszy będzie czytał tę książkę”.</p> <p>William S.</p> <p>„Jak ja nienawidzę tych Polaków!”</p> <p>Gargamel (podobno)</p>
Legimi.pl
<p>Przewodnik kulinarno-podróżniczy, w którym znajdziesz ponad 150 przepisów z całego świata – od aromatycznej arabskiej kawy przez sycące angielskie śniadanie i domowy turecki kebab aż po wykwintny tort szwarcwaldzki.</p> <p>Układ książki opiera się na alfabecie – każdej literze przypisany jest inny kraj lub region. Dzięki temu z każdym kolejnym rozdziałem przeniesiesz się w zupełnie inne miejsce na świecie.</p> <p>Poza tradycyjnymi przepisami znajdziesz tu również kulinarne ciekawostki z różnych zakątków globu. Dowiesz się, jakie są ulubione potrawy każdego ze stanów Ameryki, co jadła królowa Elżbieta, jakie dania spożywa się po zachodzie słońca podczas ramadanu, co najchętniej kładzie się na ruszcie w Australii i czym zagryza się piwo podczas bawarskiego Oktoberfestu. Poznasz też etykietę tradycyjnej gruzińskiej supry oraz wiele innych fascynujących zwyczajów kulinarnych.</p> <p>A to jeszcze nie wszystko! Autorka dzieli się także swoimi nigdzie wcześniej niepublikowanymi podróżniczymi przygodami.</p> <p>Otwórz tę książkę i pozwól, by apetyt na odkrywanie świata i gotowanie zawładnął Twoim sercem. Przygotuj się na niezapomnianą wyprawę śladami kulinarnych opowieści!</p>
Legimi.pl
<p>[O KSIĄŻCE]</p> <p> </p> <p>Bohater jedzie samochodem przez Amerykę. Trzyma się bocznych, mniej uczęszczanych lokalnych dróg, które wyszły już z użycia (niejednokrotnie na mapach zaznaczano je na niebiesko stąd nazywane są one “blue highways”). Eksploruje mniej znane miejsca jak Sandusky, Palmyra, Radom, Atomic City, Ridgefield, Eureka, Rochelle, Winona, Brookings, Merced. Po Ameryce prowadzi go przewodnik Roadside America, czyli katalog przydrożnych dziwactw i atrakcji, które na mijanych bezdrożach bohater stara się odnaleźć i sfotografować. Bohater zatrzymuje się w dinerach, motelach i odwiedza znajomych z mniej rozpoznawalnych kampusów uniwersyteckich. Nie ocenia, ale na bieżąco jeden do jednego zapisuje imperium.</p> <p> </p> <p>***</p> <p><strong>Piotr Marecki</strong> (ur. 1976) – wychował się na Podkarpaciu, obecnie mieszka w Krakowie. Pracuje jako profesor na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie zajmuje się mediami cyfrowymi. Przez parę lat żył i pracował w Stanach Zjednoczonych. Był stypendystą Fulbrighta oraz profesorem wizytującym na amerykańskich uczelniach (m.in. MIT, Uniwersytet Kolorado w Boulder, Uniwersytet w Rochester). Autor monografii naukowych, literatury eksperymentalnej oraz książek drogi "Polska przydrożna" (Czarne, 2020) oraz "Romantika" (Czarne, 2021).</p> <p> </p> <p>[FRAGMENTY]</p> <p> </p> <p>Horyzont jeszcze bardziej się tu wydłuża, wszystko zdominowane przez kukurydzę albo soję. W centrach miasteczek stoją wielkie silosy, w których przechowuje się produkty, a potem przewozi do innych części kraju. Wszędzie są też tory kolejowe. Mijają godziny, a ja wciąż widzę tylko pola z kukurydzą i wielkie silosy, pola z kukurydzą i wielkie silosy. Kiedy po paru godzinach wyłania się przede mną pierwsze pole ze słonecznikami, zatrzymuję się, żeby zrobić zdjęcie – tylko dlatego, że są to słoneczniki, a nie kukurydza. Mijam miasteczka Volga, Arlington, Lake Preston, De Smet, Manchester, Covour, Huron, Wosley, Wessington, Miller, Highmore, Holabird, Harrold, Blunt i później jedno większe - Pierre. Wszystkie są właściwie bardzo podobne, te same usługi, te same silosy, te same kolory, czasem zmienia się szyld dinera.</p> <p> </p> <p>Zabieram pizzę w oryginalnym pudełku z napisem Radom, IL i wsiadam do pick-upa brata właściciela tawerny. Jedziemy, a Glenn, który jest wielkim Amerykaninem, cały czas powtarza: „Corn, corn, corn, soya beans, soya beans, soya beans, corn, corn, corn”. Rzeczywiście wszędzie widać tylko kukurydzę i soję.</p> <p> </p> <p>Mijają tak ze dwie godziny, do tawerny czasem ktoś wchodzi, zamawia jedno małe piwo, wypija je i jedzie dalej. Ci trzej siedzą cały czas. Dają mi wskazówki, jak jechać, polecają drogę 51 na północ. Mówią, że to, jak dzisiaj wygląda prawdziwe Illinois, zobaczyć mogę nie z autostrady, ale właśnie z lokalnej drogi, która prowadzi przez centr...
Legimi.pl
<p>To nie jest podróż śladem Polski B czy Polski C, bo nie ma sensu dodawać kolejnych liter. To po prostu Polska - oszukana przez Balcerowicza, zachłyśnięta wczesnym kapitalizmem, łatana bez ładu i składu przez kolejne ekipy polityczne. W "Nie ma i nie będzie" autorka jedzie do miast, o których wszyscy słyszeli, ale nikt ich nie odwiedza. Pyta o przemysł, pracę, ale przede wszystkim po prostu o życie. Opowiada o Polsce, która tkwi pomiędzy dawnym a nowym.</p> <p> </p> <p>[FRAGMENTY]</p> <p>Nie wiem, czego szukam, przez przynajmniej jedną trzecią czasu właściwie niczego. Chcę po prostu zobaczyć, dotknąć, zaciągnąć się zapachem tych konkretnych osiedli. Posłuchać, o czym mówią ekipy rozpijające pół litra i radlery na murku, albo co krzyczy z balkonu niespecjalnie trzeźwy człowiek. Noc nadaje kształtom miękkość, chowa brzydsze, oświetla tylko niektóre punkty. Przede mną nic jednak nie trzeba chować, bo lubię słowiańską pstrokaciznę, zamęt, hałas i ten wałbrzyski palimpsest.</p> <p>Nigdy nie interesowała mnie Polska sukcesu. Sukces zawsze ma swoich piewców, łatwo go opisać. Zamiecie się pod dywan kilka niewygodnych szczegółów i wychodzi zgrabna historia nieprzerwanego rozwoju – kupił, przejął, zarobił, otworzył, udało mu się. Sukces nie jest opowieścią, której brak tuby i platformy. Jest mnóstwo chętnych, by o nim mówić. Porażka ma wiele ojców i matek – albo nie ma żadnych. Bywa uznawana za chorobę zakaźną. Można ją opisać, ale najlepiej nie wchodzić zbyt głęboko w ten świat, bo i tak nic się nie da zrobić.</p> <p>Nie do końca wiem, w jaki sposób pisać i mówić o bolesnej, wyniszczającej likwidacji przemysłu, by uniknąć okrągłych eufemizmów, które nawet po dwudziestu czy trzydziestu latach nie wydają się adekwatne ani uczciwe. Te wszystkie „zakład zamknięto”, „przestało działać”, „zakończyła funkcjonowanie”, albo, przeciwnie, te nagrody pocieszenia: „udało się ocalić”, „udało się częściowo przywrócić”, to język kolorowych folderów, reklam i klepania się po ramionach. Mieszkańcy skrzywdzonych miast go nie używają. Mówią „zabrali”, „ukradli”, „rozwalili”. Mówią „i po co to było?”. Każdy kotlet schabowy i piwo z przyjezdnymi to osobna, osobista historia likwidacji, znikania miasta. Mają ją osiemdziesięciolatkowie, pięćdziesięciolatkowie i trzydziestolatkowie.</p> <p><strong>***</strong></p> <p> </p> <p><strong>Magdalena Okraska</strong> (ur. 1981) - działaczka społeczna, publicystka, antropolożka kultury, zwykła dziewczyna z prowincji. Związana z redakcją "Nowego Obywatela", autorka “Ziemi jałowej”. Obecnie kształci się w zawodzie pracownik socjalny. Mieszka w Zawierciu,</p> <p> </p> <p>[BLURBY]</p> <p>To ważna i potrzebna książka, kupa roboty i m...
Legimi.pl
SKŁADNIKI <br/>woda, słód JĘCZMIENNY, błonnik (1,5 %), aminokwasy z drożdży piwowarskich (0,3 %), aminokwasy BCAA: L-leucyna (0,15 %), L-walina (0,075 %), L-izoleucyna (0,075 %), ekstrakt z nasion guarany standaryzowany na kofeinę (0,013 %), kofeina, napar z owoców morwy białej (0,005 %), chmiel.<br/><br/>OPIS<br/>Gym Beer By Iguana to funkcjonalne piwo bezalkoholowe typu lager z dodatkiem błonnika, aminokwasów z drożdży piwowarskich, BCAA, ekstraktu z nasion guarany oraz naparu z owoców morwy białej. Jedno opakowanie zawiera 43 mg kofeiny. Morwa biała - może wspierać utrzymanie prawidłowej równowagi metabolizmu węglowodanów w organizmie. Guarana - może przyczyniać się do zmniejszenia uczucia zmęczenia.<br/>Produkt pasteryzowany. <br/><br/>WARTOŚĆ ODŻYWCZA W 100 g<br/>Wartość energetyczna: 140 kJ/ 33 kcal <br/>Tłuszcz: 0 g <br/>w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 0 g <br/>Węglowodany: 8,0 g <br/>w tym cukry: 4,0 g <br/>Błonnik: 1,5 g <br/>Białko: 0,5 g <br/>Sól: <0,01 g <br/><br/>UWAGA<br/>Zmętnienie i osad na spodzie opakowania są zjawiskiem naturalnym. Wymieszać przed spożyciem.<br/><br/>ZALECANE WARUNKI PRZECHOWYWANIA<br/>Przechowywać w suchym miejscu w temperaturze 5-25°C. Nie zamrażać.<br/><br/>
Pyszneeko.pl
<p>Przyjemnie orzeźwiające, bezglutenowe i bezalkoholowe piwo imbirowe z dodatkiem soku imbirowego i cukru trzcinowego. Bez sztucznych barwników i aromatów. Delikatnie gazowane.</p> <p>Smak zbliżony do klasycznego piwa, ale zawartość alkoholu wynosi 0,0%.</p> <p>Ten napój to doskonała propozycja na upalne dni, ale nie tylko. Najlepiej smakuje schłodzony z dodatkiem cytryny. Możesz go również wykorzystać do sporządzenia drinków. Wlej piwo do szklanki, wrzuć kilka kostek lodu i ulubione dodatki. Gotowe!</p> <h2 style="font-size:18px;">Bezalkoholowe piwo imbirowe GINGER PEOPLE – skład i wartości odżywcze</h2> <p>Piwo imbirowe ma doskonały skład, w którym nie ma miejsca na sztuczne dodatki. Samo w sobie smakuje wyśmienicie, dlatego nie potrzebuje urozmaiceń w postaci syntetycznych wzmacniaczy smaku czy sztucznych aromatów.</p> <p>Zostało przygotowane ze starannie wyselekcjonowanych składników. Podstawą jest tu woda gazowana. Poza nią w składzie piwa znajduje się cukier trzcinowy, sok imbirowy i regulator kwasowości: kwas cytrynowy. Wszystkie składniki są pochodzenia ekologicznego.</p> <p>Doskonały smak i tylko 47 kalorii!</p> <h2 style="font-size:18px;">Pyszne bezalkoholowe piwo polecane jako zamiennik piwa z alkoholem</h2> <p>Pyszny i bezalkoholowy – to zdecydowane atuty napoju imbirowego. Lepszej alternatywy dla klasycznego piwa nie znajdziesz.</p> <p>Piwo GINGER PEOPLE doskonale Cię orzeźwi i rozpieści kubki smakowe. Już jedna szklanka tego napoju sprawi, że poczujesz się wyśmienicie. Maksimum przyjemności, zero alkoholu!</p> <p>Aby zrobić domowe piwo imbirowe, trzeba się natrudzić i poświęcić temu sporo czasu. Butelka GINGER PEOPLE to gotowe rozwiązanie, które z całą pewnością sprosta Twoim oczekiwaniom.</p> <p>Polecamy je osobom, które z różnych powodów nie chcą spożywać alkoholu. Piwo świetnie sprawdzi się w przypadku osób prowadzących zdrowy styl życia i uprawiających sport.</p> <p>Wieczór z planszówkami, maraton filmowy lub spotkanie w gronie przyjaciół… Piwo imbirowe sprawdzi się niezależnie od okazji. Imbirowy napój to także idealny starter podczas imprez w plenerze. Zabierz go na piknik w parku, garden party lub rodzinne spotkanie!</p> SKŁADNIKI<br/>woda gazowana, cukier trzcinowy*, sok imbirowy* (4 %), regulator kwasowości: kwas cytrynowy (*certyfikowany składnik ekologiczny) <br/> <br/>OPIS<br/>Bezalkoholowe piwo imbirowe. <br/> <br/>WARTOŚĆ ODŻYWCZA W 100 ml<br/>Wartość energetyczna - 201 kJ/47 kcal <br/>Tłuszcz - 0 g <br/>w tym kwasy tłuszczowe nasycone - 0 g <br/>Węglowodany - 12 g <br/>w tym cukry - 11,7 g <br/>Białko - 0 g <br/>Sól - 0 g<br/><br/>ZALECANE WARUNKI PRZECHOWYWANIA<br/>Przechowywać w suchym i chłodnym miejscu. <br/> <br /> <img style="vertical-align: middle; display: block; margin-left: auto; margin-right:auto;" src="https://pyszneeko.pl/data/include/cms/Banery/Certyfikowany_produkt_ekologiczny-transformed.webp" alt="Kupując u nas masz pewność, że ten produkt posiada znak rolnictwa ek...
Pyszneeko.pl